Uważałam go za świetnego reżysera. Po "Pięknym umyśle" czy "Zawodzie: dziennikarz" byłam naprawdę pełna podziwu dla kogoś, kto nie tylko zna się na swoim fachu, ale dobiera ciekawe, nie poruszane wcześniej tematy albo niedokończone. I nagle - CIOS! Jak szanujący się twórca może w oógle chcieć przenosić na ekran takie wielkie g... jakim jest "Kod Leonarda"? To przecięz tania, sensacyjna książeczka napisana stylem a la Super Express, bazująca tylko na domniemanym skandalu.... Jeżeli ktoś zabiera się za ekranizację takiego komercyjnego śmiecia, jest na to tylko jedno wytłumaczenie - Frankliny.
Rozczarował mnie pan bardzo, panie Howard.