Oscara Wilde'a, czyt. jego twórczości, właściwie w nim nie ma. Na pierwszym planie jest wątek jego związków z mężczyznami, potem domieszka jego życia rodzinnego. A dopiero gdzieś tam na szarym tle się przewija jego twórczość..
Zdecydowanie nie tak powinno się robić filmy biograficzne - czyt. przez pryzmat jednej cechy osobowości.
Zależy jak się chce na to patrzeć - homoseksualizm jest dla mnie czymś, do czego nie da się nakłonić, ego ciężko o jego propagandę. Film jest po prostu nieudany. I tyle.