Jestem zawiedziony! Autor ksiazki (jak mu tam?... Tolkien!) strasznie frywolnie poczyna sobie dodajac i obcinajac watki, ktore w filmie sa tak pieknie przedstawione. Byc moze jest to w porozumienu z Panem Jacksonem, ale dotyka to przecietnego czytelnika, ktory po opuszczeniu Popcornexa "w milczacym napieciu" siega, wciaz jeszcze zasolonymi dlonmi, po te lekture, zaskoczony niebanalnymi rozmiarami przeciwnika.
I obrazki jakies czarnobiale sa!
Oj Panie Tolkien skopal Pan. Dobrze ze zaczal Pan od fajkowego ziela; przypomnial mi Pan, ze mam jeszcze troche lisci w bluzie, wiec poszlem z chlopakami ze silowni zajarac- inaczej musialbym czytac Panskie chybione streszczenie filmu!
Juz mi sie nie chce pisac... ide q... pod klatke.