PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
7,6 400 154
oceny
7,6 10 1 400154
6,5 33
oceny krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

Wrażenia po seansie najnowszego "dziecka" Petera Jacksona można w zasadzie opisać jednym zdaniem: napuszony, przeciągnięty do granic przyzwoitości gniot. Nie zamierzam jednak być tak łaskawy i na tym poprzestać, bowiem rzadko który film w ostatnim czasie (a gówien powstaje naprawdę dużo) zasługuje w równym stopniu na krytykę, co "Hobbit".
Zacznijmy od zarzutu podstawowego, z którego wynikają praktycznie wszystkie pozostałe: twórca "Przerażaczy" postanowił z trzystustronnicowej książeczki wykroić materiał na trzy filmy, każdy zapewne po trzy godziny trwania (plus wersje rozszerzone, bo nic z "drogocennego" materiału zmarnować się nie może). Zagorzały fan pomyśli: cholera! musiał mieć mnóstwo świetnych pomysłów! I będzie w błędzie, bo Jackson pomysłów... nie miał. Dlatego jego dzieło wlecze się niemiłosiernie, powoduje ataki senności, w przerwach budząc zażenowanie. Z jednej strony niby-mroczny, z drugiej naiwny jak jego książkowy pierwowzór. Ekran znów zaludniają postacie dumnych elfów, walecznych krasnoludów i cipowatych hobbitów (w zasadzie, na całe szczęście, przez większość czasu jest tu tylko jeden pobratyniec Froda) - postacie płaskie, jednowymiarowe (w kontekście zastosowania przez Jacksona "rewolucyjnej" techniki 3D, jest to wystarczająco dosadny komentarz co do kierunku rozwoju współczesnego kina), do obrzydzenia pretensjonalne i upozowane (ach, jacyż oni honorowi, jacy szlachetni!). Z takimi oto, delikatnie mówiąc, nieciekawymi bohaterami wędrujemy przez Śródziemie. Wędrujemy. Wędrujemy. Wędrujemy. Dalej wędrujemy. Stop, przerwa. Hobbity i krasnoludy idą lulu, ale zanim oddadzą się w objęcia Morfeusza, popieprzą trochę nic nie wnoszących głupot. W przerwach między wędrowaniem i gadkami przy ognisku mamy jeszcze lejący się z ekranu patos oraz próbkę humoru, raczej prostackiego. Tak oto upływają nam dwie godziny, ostatnia zaś zarezerwowana została na rozwałkę. Teraz hobbit i krasnoludy (plus czarodziej-pederasta) zaprzestają wędrować i dysputować, bo muszą poświęcić swą całą energię na stoczenie boju. A w zasadzie kilku bojów, bo w filmie można doliczyć się przynajmniej trzech zakończeń (a to dopiero pierwsza część!).
W zestawieniu z bezbarwnością całości, jedynym jasnym punktem staje się epizod z Gollumem - tu rzeczywiście można zacząć odczuwać ów "mrok", jest napięcie i - przede wszystkim - sam Smeagol, który, choć wykreowany na ekranie komputera (oczywiście, przy nieocenionej pomocy Serkisa), okazuje się być najbardziej "żywą", autentyczną postacią z przewijających się przez ekran. Co ciekawe, wydaje się on tutaj być jeszcze bardziej zwichrowany, niż we "Władcy". Żeby jednak dotrwać do występu Golluma, trzeba przejść przez istną męczarnię, w której zalewać nas będą absurdy, podniosłe deklaracje i enyo-podobne, usypiające dźwięki. Słowo napisać też należy na temat zastoswanej tu "innowacyjnej" (wszak wszystko dziś jest innowacyjne i wynosi ludzkośc na wyższy poziom) techniki rejestrowania obrazu z prędkością 48-klatek na sekundę: nie prezentuje się to aż tak beznadziejnie, jak zakładałem, niemniej miejscami wyraźnie widać powinnowactwo z Anną Marią Wesołowską.
Podsumowując: "Hobbit: Niezwykła podróż" to nic więcej, jak cyniczny skok na kasę. Perfidne żerowanie na kieszeniach wszystkich okularników i długowłosych fanów "Manowar", którym wydaje się, że są elfami, krasnoludami, magami czy Bóg wie, kim jeszcze. Nie tyle nawet ekranizacja powieści, co... będący "trendy" i "fashion" reboot serii, bo i schemat fabularny jest tu identyczny, co w trylogii sprzed paru lat. Jeśli kiedykolwiek przyjdzie opamiętanie (w co już zacząłem wątpić), dzieło Jacksona spokojnie będzie można uznać za klasyczny przejaw kiczu i braku umiaru, będących znakami dzisiejszych czasów.

ocenił(a) film na 3
Caligula

100% racji! Kicz i tyle, a jakby go porównać z książką... Rzeczywiście - tylko jedna scena, tylko scena ze Smeagolem... Szkoda słów.

Caligula

Kiczem to może być Kac Wawa.

Hobbit w swojej estetyce jest znakomitym filmem.

Oglądałem 6 razy (wszystkie razy w kinie na różnych formatach) i ANI RAZU mi się nie dłużył. A stosunkowo dłuższa sekwencja w Bag End ma służyć przedstawieniu 14 (!) nowych postaci. Materiału jest sporo spoza książki, więc nie jest tak, że filmuje 300 stron, była o tym mowa wielokrotnie.

Postacie płaskie? Płaski to może był Frodo, który w mgnieniu oka zdecydował się nieść pierścień podczas gdy w książce wahał się wiele lat. Bilbo jest świetnie przedstawiony. Cały wstęp służy właśnie po to, by przedstawić Bilba i jego dylematy oraz wszystkie krasnoludy.

Zarzuty co do akcji i humoru - bezpodstawne. Przeczytajcie sobie książkę, dopiero się zdziwicie ile wyciągnął Jackson z książki dla dzieci.

Zupełnie się nie zgadzam więc oprócz kwestii dotyczącej sceny Golluma - jedna z lepszych jakie widziałem w ostatnich latach.

Ja do filmu mam tylko jedno zastrzeżenie: za dużo CGI.

ocenił(a) film na 7
Caligula

no teraz to nie wiem czy się skuszę w ogóle na ten film ;D

ocenił(a) film na 9
aronn

Skuś się skuś. Jedynym bublem tutaj jest mierny tekst autora wątku.

ocenił(a) film na 5
dnbmajk

Dlaczego mierny? Bo przedstawia swoją opinię, która jest niezgodna z Twoją? Ogarnij się.

ocenił(a) film na 9
aronn

Będziesz idiotą jak się nie skusisz po przeczytaniu jednej opinii - sorrrki Caligula często ocenia trafnie, tym razem jednak przegiął pytę - jeśli kochasz powieści Tolkiena oraz ekranizację Władcy - musisz koniecznie obejrzeć - jeśli nie chce Ci się iść do kina, niezła kopia jest już w sieci....

ocenił(a) film na 7
RogerVerbalKint

ja w ogóle jakoś słabo trawię fantasy nawet Władca średnio mi podszedł....

ocenił(a) film na 9
aronn

Jeśli tak - to faktycznie sobie odpuść....Dla mnie książki Tolkiena to prawie Biblia - kocham te klimaty, podobnie jak cały gatunek fantasy - cóż może to ta wciąż tkwiąca część duszy wiecznego dzieciaka w gostku w mocno srednim wieku...

ocenił(a) film na 5
RogerVerbalKint

Kolego nikomu nie pisz, że będzie idiotą bo Twojego ulubionego filmu nie ma ochoty obejrzeć. Idiotyczne jest pisać, że ktoś będzie idiotą jeśli czegoś tam nie zobaczy...

ocenił(a) film na 9
straightlines

akurat aronna znam (w sensie jest moim filmwebowym znajomym od kilku lat) i myślę że za określenie "nie bądź idiotą" a nie "jesteś idiotą" raczej się obrazi, poza tym film Hobbit nie jest moim ulubionym filmem - podobnie jak np. Dwie wieże - w obu przypadkach jest za dużo jak dla fanatyka prozy Tolkiena jakim jestem odstępstw od literackich pierwowzorów...Po prostu uważam że film jest na pewno godny obejrzenia MOIM ZDANIEM (nasza zgodność gustu to ok. 60 - 65 %)....

użytkownik usunięty
Caligula

Szkoda słów na wypowiedzi pseudo krytyków.

ocenił(a) film na 6
Caligula

Mnie akurat scena z Gollumem wymęczyła, a to raczej kwestia faktycznie długiej "przygrywki" wcześniej i pory seansu, zmęczona byłam po prostu. Zarzuty zasadne, jasne, patos strony estetycznej, wizualnej i muzyczny - niemożliwy miejscami do zniesienia (ten przeklęty plastik CG, czy twócy się nie nauczą, że jest efekt hiperrealizmu i właśnie pod ten efekt ich plastikowe dziełka podpadają, i podpadać będą, póki nie przeczytają sobie historii sztuki raz jeszcze i podumają nad manieryzmem i barokiem; ewentualnie nie wrócą do filmowania, nie renderowania księżyca). Sposób mówienia Galadrieli, cała scena rozmowy Białej Rady, w której dialogi, jak na śmietankę Śródziemia, po prostu nie miały sensu - ewidentne wady filmu. Podobnie jak piękni niczym bogowie krasnoludy i nie, nikt mi nie wmówi, że reżyser nie wiedział, co z tym zrobi fandom (reżyser musiałby być kretynem) - marketingowo, oczywiście, decyzja słuszna. Estetyka gier video wszechobecna, ale tego się spodziewałam, już WP i King Kong (zwłaszcza) na niej bazowały. Lubię gry, lubię estetykę, to mi nawet nie przeszkadzało, poza sferą czysto techniczną, ale ja w ogóle wolę animacje 2D oraz starą szkołę efektów specjalnych i Metropolis Langa w moim subiektywnym odczuciu ma lepsze, realniejsze efekty niż Avatar (technicznie, oczywiście, nie).

Ale struktury bym pobroniła. Tzn. rozumiem, co się może w niej nie podobać, bo jest faktycznie rozwleczona. I, paradoksalnie, to jest dla mnie cecha "odkupująca" ten film. Znajoma ujęła krótko "ten film ma strukturę poematu dygresyjnego" i była tym, podobnie jak ja, zachwycona, bo rzadko się takowa struktura, na dobitkę uzasadniona tak materiałem wyjściowym (jeśli traktować Hobbita jako część uniwersum Tolkiena, nie osobną książkę, czyli fandomowo raczej niż teoretycznie), jak konceptem fabularnym. Struktura szkatułkowa się już w filmach zdarza częściej, ale też nie na tyle często, zwłaszcza w kinie akcji (fantasy, dobrze, ale przecież to w gruncie rzeczy to samo: bij i siecz, powiedzmy), by mi spowszedniała. Według mnie to nawet nie poemat dygresyjny, a przeniesienie na ekran, pewnikiem nieświadome, klasycznego eposu z jego wszystkimi cechami (tzn. homeryckim najazdem na detale i dygresją o pochodzeniu miecza na sto wersów; Pan Tadeusz też jest w tym stylu zbudowany, z opisami gwiazd, świąt, obyczajów i zastawy, bo taka jest/była konwencja epopei). Epos, raczej heroiczny niż heroikomiczny, co może trochę nieuczciwie w stosunku do pierwowzoru, ale taki do bólu typowy epos, przynajmniej strukturalnie, nawet rodzaj inwokacji ma, chociaż nie wspomina o muzach, niestety, i przenosi ją na "drugi" początek (odwlekanie początku i zakończenia, kilka różnych początków i zakończeń, ciągłe przesuwanie klasycznych punktów napięcia też było ciekawe i fajne, i też bardzo w stylu dawnej literatury). Nie, żebym się łudziła, że to jaskółka, która zwiastuje powrót do eposu po półtora wieku przerwy (chociaż, licho wie; fantasy jako gatunek i format serialu telewizyjnego albo "gry w odcinkach" czy w ogóle gier z otwartym światem się nieźle nadaje, chociaż w trzecim przypadku rzecz zostaje mocno zmodyfikowana, bo środki przekazywania historii są zupełnie różne), ale zawsze miło mi było zobaczyć stare, podobno przebrzmiałe schematy przeniesione tak wiernie na całkowicie dla nich obce medium. To było... przeurocze. Fantastycznie się bawiłam, wyłapując kolejne dygresje.

Oczywiście, to jest zaleta pewnie dla dość nielicznej grupy ludzi, których kompozycja i konstrukcja narracyjną bawią same w sobie. Ale dla mnie przeniosła film z rejonów "średnie, estetycznie denerwujące, fandom irytujacy, ale się nie nudziłam, więc średnie, a nie poniżej" w "całkiem niezłe/niemal dobre".

ocenił(a) film na 2
Frywolitka

Przyznaję bez bicia, że nawet nie przyszło mi do głowy, aby spojrzeć na to w ten sposób. Ale nawet, gdy spojrzałem, określenia typu "epos" czy "poemat dygresyjny" (!) wydają mi się nie na miejscu. Szkatułkowa kompozycja tutaj to nie to samo, co w "Rękopisie..." - Jacksonowi służy jedynie do wypełnienia czasu, nie jest przemyślanym w każdym calu zabiegiem formalnym. Kiedy słyszę o "kompozycji i konstrukcji narracyjnej" w kontekście takich "dzieł" jak "Hobbit", od razu stają mi przed oczami wielcy kina przewracający się w grobie. Ale nie ma co oglądać się na mnie - być może po prostu nie jestem w stanie "iść z duchem czasu". Zważywszy, że omawiana pozycja wzbudza zachwyty, całkiem prawdopodobne, że jej po prostu "nie załapałem".

ocenił(a) film na 6
Caligula

Tzn. nie twierdzę, że Hobbit jest dziełem wybitnym, bo nie jest. I mnie w ogóle nie zachwyca, aczkolwiek też nie odrzuca tak bardzo, jak Ciebie. Ot, przyjemny film akcji. Nie mam wielkich wymogów do takich filmów, jak mnie nie znudzą, to już mają 5, co jest, być może, zbyt pobłażliwym systemem oceniania. Wszystko, co mnie nie znudzi i jeszcze ma jakąś miłą wartość dodatkową, może dostać więcej niż 5 - więc Hobbit akurat pod to 6 podpadł, bo nieustanne dygresje mnie po prostu bawiły (liczyliśmy ze znajomymi w kinie i się zakładaliśmy, kiedy będzie kolejna), jak zresztą napisałam wyżej. 6 nie 10, "przeurocze" nie "wybitne". Jasne, dzieło na miarę "Rękopisu..." to nie jest, żadną miarą. I dla mnie struktura Hobbita jest raczej dygresyjna niż szkatułkowa, nawiasem. Toutes proportions gardées, oczywiście (tak całkiem poemat dygresyjny to to przecież nie jest, zbyt wyraźna linia fabularna, raczej mi o porównanie niż o dokładną diagnozę genologiczną chodziło).

Cóż, kompozycję i konstrukcję mają także najgorsze filmy, najbardziej nawet mierne, gnioty nie warte ni jednego punkciku (kusi mnie, by wtrącić "poza Advent Children", ale nawet tam jest jakaś kompozycja, aczkolwiek raczej nie fabularna, bo tam nie ma fabuły - skoki napięcia emocjonalnego, o), tylko zwykle źle ją realizują; może one się opierać na dygresjach, a nie kojarzę odpowiednika "poematu dygresyjnego" w teorii filmu, bo nie znam rzeczonej teorii. Porównałam do struktur literackich, bo te kojarzę lepiej; a jak się człowiek wytresuje w dostrzeganiu konstrukcji, struktur, zabawek retorycznych czy interpretowaniu, to potem nie da się przestać, głupią reklamę się odruchowo rozłoży ; - ). Zgadzam się z Tobą, że reżyser raczej to zrobił z powodów przyziemnych i pewnikiem nieświadomie, dla mnie to wszakże bez znaczenia.

Nie użyłam ani terminu "epos" ani "poemat dygresyjny" w celach wartościujących: setki fatalnych eposów i poematów dygresyjnych napisano, wiele z nich w ramach cynicznych skoków na kasę ale przecież nie jakość stanowi o przynależności gatunkowej albo istnieniu bądź nie struktury. ; - ) A struktura jest na tyle w filmach akcji rzadka, że mnie rozbawiła, jak drobna ekstrawagancja.

Ad zachwytów jeszcze - mam wrażenie, że film bazuje dość mocno na nostalgii ludzi, których dzieciństwo przypadło na WP, trochę jak nowa trylogia SW żerowała na nostalgii tych, dla których stara była istotnym przeżyciem młodości. Muzyka gra na nucie nostalgii bardzo często - gra udanie, bo WP oceniam jako filmy też koło 6-7, nie 9, i nie są dla mnie istotne, ale przy dźwiękach znanej melodii przypomniało mi się nie tyle WP, ile po prostu beztroska dzieciństwa, no, a to jest potężna siła emocjonalna. Śródziemie jest to samo, opowieść podobna (bardziej niż książki są do siebie), niektórzy aktorzy, reżyser, więc i styl, takoż... To na pewno nie tłumaczy wszystkich zachwytów, ale myślę, że część może.

Frywolitka

Twoje rozważania na temat struktury zarówno WP jak i Hobbita nie do końca dotykają kwintesencji tych produkcji. Tak jak w przypadku książek, które nie są najlepiej napisanymi książkami w historii jeśli chodzi o sam warsztat pisarza, tak i w filmach reżyseria czy też struktura, jakkolwiek ważne, nie są kluczowe.

Najważniejszą rzeczą jest niezwykle atrakcyjny świat jaki stworzył Tolkien. Baśniowy, a jednak autentyczny poprzez dokładne nakreślenie kontekstu geopolitycznego, historycznego, kulturowego i językowego. To ten baśniowy a jednak realistyczny świat sprawia, że eskapizm jest niezwykle atrakcyjny nawet dla dorosłego czytelnika/widza. To dlatego te filmy (i książki) są takim fenomenem, to dlatego Hobbit jest tak popularny. Daje nam ponownie kawałek baśniowej rzeczywistości, która jest sto razy lepsza od świata w którym żyjemy, dlatego że są w nim istoty, które podstawowe wartości realizują w czynach, w codziennym życiu, a nie tylko mają wymalowane na czole, a w rzeczywistości ich nie realizują - tak jak to ma miejsce naszym świecie - w przypadku wielu osób.

I to nie do końca chodzi o to (choć też), że Hobbit przypomina Władcę i stąd zachwyty. Hobbit jest powrotem do Śródziemia i jest powrotem udanym, nawet jeśli to Śródziemie jest trochę inne, bardziej pogodne, bez Saurona. Czasami mam wrażenie, kiedy oglądam ten film, że dla mnie przyjemniejsze.

Co do Twoich ocen np Władcy Pierścieni i Hobbita, szanuję Twoje oceny, ale w kontekście przyznanych przez ciebie 10/10 dla Gwiezdnych Wojen i Króla Lwa, nie bardzo rozumiem i nawet nie próbuję rozumieć :)

ocenił(a) film na 2
Frywolitka

J arównież bynajmniej nie należę do osób wyjątkowo surowych w ocenianiu, w tym przypadku czułem jednak zupełnie inaczej. Sądzę, że moja niska ocena dla "Hobbita" wynika z jednej podstawowej rzeczy: ten film mnie zniesmaczył. Przez cały czas miałem wrażenie, że chce się ze mnie zrobić debila, że ta cała błazenada tak usilnie stara się być "lekką i bezpretensjonalną zabawą dla małych i dużych", że aż osiąga efekt przeciwny. Przytoczyłaś przykład "Gwiezdnych...", na których sam się wychowałem i do których zawsze będę miał ogromną słabość. Nie przeszkodziło mi to jednak stwierdzić zgodnie z prawdą, że nowa trylogia jest po prostu słaba. Nostalgia nostalgią, ale potrzebny jeszcze trzeźwy osąd, a miłośnicy twórczości Tolkiena zdają się "łykać" wszystko, co zaserwuje im Jackson bez zastrzeżeń. Nie zaliczam się do nich, może dlatego "Hobbit" na kilometr pachnuie mi fałszem i kalkulacją. Pozostawia brzydki posmak.

Caligula

:) Masz na myśli tych miłośników, którzy ukrzyżowaliby całą ekipę filmową za to, że jakaś postać ma inny kolor włosów niż w książkach?

ocenił(a) film na 4
Caligula

Caligula zgadzam sie z toba 2 100%. Hobbita i trylogie czytalem dosc dawno temu juz. O ile trylogia mi sie podobala (usuneli kilka zbednych, nudnych watkow) to Hobbit z mocno zmieniona fabula wzgledem ksiazki mnie w kinie wrecz irytowal. Dodanie jakiego pseudo orka-albinosa, epickie potyczki krasnoludy&Bilbo vs orkowie/wargi. Zenada i nudny zapychacz czasu. Caly film to powtarzajaca sie sekwencja: gatka - wrogowie - "oj co to bedzie?! zginiemy!" - chwytanie za bron i pokonywanie wroga. I od nowa cala sekwencja. Radagast... Po co on w tym filmie ze swoimi odrzutowymi krolikami? I Jak Caligula mowil, najlepsza scena z Gollumem. Jedyny moment podczas calego seansu kiedy film przykul moja uwage.

Co do dlugosci calego "dziela" to mogli zrobic to w 2 czesciach - pierwsza konczaca sie podczas wydarzen w lesie (ktore beda dopiero w 2 czesci ekranizacji) i druga obejmujaca dotarcie do gory i wydarzen tam zachodzacych. Z muzyka tez sie nie postarali bo to te same melodie co w Lotr, jedynie piesn krasnoludow godna uwagi.

Frywolitka

Miałem coś odpisać Caliguli, ale w perspektywie postu Frywolitki nie ma właściwie już sensu.

ocenił(a) film na 7
Caligula

Masz bardzo dużo racji ale nie całkiem bo albo nie czytałeś książki albo robiłeś to bardzo dawno temu. Nestety konwencja papierowego Hobbita jest dużo bardziej baśniowa niż w WP i oglądając niektóre sceny (np. opowieść Balina i to jak się reszta zachowuje przy tej opowieści) można poczuć zażenowanie. Ale tylko wtedy gdy człowiek nastawi się na film fantasy a nie baśń. Bo właśnie tutaj mamy konwencję baśni, wszystko jest czarno białe, źli są hiperźli, dobrzy są ultradobrzy i jak nawet czasem mają wady (nieufność Thorina) to są to wady błahe. Próżno tu szukać jakichś problemów moralnych, drugiego dna , walki wewnętrznej bohaterów, realizmów itd bo nie to było zamierzeniem.
Moim zdaniem główny rozdźwięk powoduje kontrast między scenami z przemocą a właśnie tą infantylnością. Gdyby Jackson poszedł odważnie w stronę baśni a nie próbował robić filmu dla wszystkich (czyli np. przemycać elementy lubiane przez fanów WP) to widz nie zauważyłby jak bardzo niektóre sceny są dziecinne. Historia sama by się opowiadała. Dobry przykład to np. motyw z trollami gdzie motyw kanibalizmu został potraktowany z jajem. Natomiast np. opowieść Radagasta o nekromancie już jajowa nie była a spowodowała że widz który poczuł klimat zagrożenia chwilę później przy scenie z fajką odczuwa podwójnie infantylność tej sytuacji. Takich rzeczy można mnożyć. Więc jestem zdania że gdyby np. z Bilba zrobiono narratora wydarzeń i film na maksa poszedłby w baśń wyszłoby wszystko lepiej. Albo odwrotnie, pójść w stronę poważniejszą jak we Władcy w którym np. wywalono Bombadila właśnie przez jego kontrast z resztą. Ale to już nie byłby Hobbit moim zdaniem tylko jedna z częśći WP (prequel)

ocenił(a) film na 7
doman18

A no i jeszcze motyw z Freemanem. Widać ewidentnie że aktor nie miał pomysłu na postać. Poza tym sam reżyser spartolił ją spartolił. Pomijam już cechy fizyczne jak to że Bilbo był "okrągły" jak każdy niziołek ale chodzi mi o cechy charakteru. Np. pomimo że wzbraniał się przed byciem nadwornym "włamywaczem" to jednak był też doskonale świadomy swoich atutów. Kpił z krasnoludów którzy mimo że dla normalnego ucha poruszali się cicho to dla Bilba byli zgrają hałaśliwych barbarzyńców. Natomiast w filmie Bilbo to sierota która sama do końca nie wie po kiego się wybrała w świat.

doman18

Myślę, że jesteś odosobniony w tej opinii. Freeman zagrał fantastycznie. Generalnie kreacja postaci i aktorstwo to w większości recenzji silne punkty filmu.

doman18

Też nie bardzo wiem o co chodzi. Freeman z całą tą swoją gestykulacją i mimiką był kapitalny.

ocenił(a) film na 9
doman18

zagrał genialnie, a film różni się nieco od książki wiec takie porównania są trochę bezsensu

doman18

W pełni się zgodzę, też uważam, że gdyby Jackson jasno zdeklarował, że robi film w zupełnie innym klimacie - baśniowym, to wówczas zyskałby on niesamowicie na jakości. Niestety reżyserowi wydawało się, że zawęzi sobie grupę odbiorców, a prawda jest taka, że my, dorośli, też lubimy oglądać bajki ("Pingwiny z Madagaskaru" największą karierę robią wśród... studentów). Poza tym miłośnicy Tolkiena i tak by poszli na ten film, jaki by on nie był. Tylko pytanie brzmi: czy pójdą do kina także na kolejne części, zrażeni pierwszą?
Moim zdaniem film był zrobiony dla kasy. Wskazuje na to po pierwsze jw, "target" rozszerzony ponad miarę, a po drugie - długość filmu. Dodanie elementów z innych książek Tolkiena powinno nasycić fabułę akcją, a nie wydłużyć czas projekcji, a tymczasem otrzymaliśmy film, gdzie, owszem, akcja była, ale było też masę "widoczków" i "zapychaczy", czyli scen, które spokojnie można byłoby streścić w krótszym czasie.

ocenił(a) film na 9
Caligula

Jak zawsze cenię sobie Twoje opinie odnośnie filmów - tak tutaj trochę przegiąłeś - film miał być ekranizacją bajki dla dzieci - trochę naiwną, trochę straszną/mroczną, miał być ekranizacją wielkiej przygody/wyprawy w nieznane, miał też być preludium do Władcy - i dokładnie taki był. Mój 8 letni syn, który książkę i komiks na jej podstawie zna na pamięć był zachwycony i 3 x wyciągnął mnie do kina, a nie zapominajmy że zbliżona grupa wiekowa odbiorców byla "targetem" powieści Tolkiena. jedyne co mogę zaliczyć na minus to postać białego goblina, czyli tzw. radosną twórczość Jacksona - poza tym znakomita (jak na razie - nie wiem co reżyser zafunduje w dalszych odsłonach) adaptacja baśni dla dzieci. Oby więcej tak udanych skoków na kasę....

ocenił(a) film na 7
Caligula

Ciekawa recenzja, po trochu prawdziwa jeżeli porównuje się to co mogło by powstać a to co powstało. Tolkien pisał to 50 lat temu więc aby przenieść wszystko do czasów współczesnych należałoby przerobić wszystko, od obsady po niektóre sceny z książki i na koniec dopisać to co mogło by pchnąć akcje szybciej i mniej obciachowo.

Srebrny_Wilk

"należałoby przerobić wszystko, od obsady po niektóre sceny z książki i na koniec dopisać to co mogło by pchnąć akcje szybciej i mniej obciachowo."

1. Traktuje to jako formę żartu...:) Czy kolega wyobraża sobie ten lament w momencie kiedy PJ przerabia WSZYSTKO? :) Uważam, że zmiany są potrzebne, ale z umiarem. To właśnie PJ robi.
2. Nie widzę niczego obciachowego w filmie.

Caligula

"Zacznijmy od zarzutu podstawowego, z którego wynikają praktycznie wszystkie pozostałe: twórca "Przerażaczy" postanowił z trzystustronnicowej książeczki wykroić materiał na trzy filmy"
Zacznijmy od tego, że zanim wypowiesz się na temat czegoś o czym gówno wiesz to poczytaj i dowiedz się więcej. Hobbit pierwotnie miał stron więcej. Nie podam źródła, bo czytałem o tym dawno temu, jednak ktoś na tym forum pisał, że miał 900 stron. Według tego co wiemy Jackson dostał od rodziny tolkiena zapiski autora Hobbita. W zapiskach najprawdopodobniej znajdywały się fragmenty ''uzupełniające" hobbita. Do tego Silmarilon i LotR w których co nieco o hobbicie jest. Sam Powrót króla trwa prawie 4 godziny w wersji reżyserskiej, a książka ma trochę więcej niż "okrojona" wersja hobbita. W takim razie Jackson mógłby z samego powrotu króla zrobić 2 części po ponad 2 godziny. W takim razie Hobbit nie mógł zawierać się w JEDNEJ części, bo film byłby pozbawiony praktycznie wyszstkiego. Zatem jedna część to za mało. Dwie już lepiej, bo chociaż wszystko co ważne będzie opisane. A skąd ta 3 część? Może jest w tych zapisakach dużo ciekawych wątków może Jackson poleciał na kase albo próbuje zrobić kolejne genialne filmy(odsyłam do samego Władcy). Ale po co by mu to było? On już swoje w kinematografi zrobił. Stworzył klasyk.

"Zagorzały fan pomyśli" Niestety w tej kwestii ignorant i pseudokrytyk z filmwebu nie pomyślał....

Właśnie przeczytałen najgorszą, zawierającą stek bzdur recenzje kogoś kto po obejzeniu może nawet 500 filmów poczuł się krytykiem filmowym. W prawdzie same bzdury oplatane pseudointelektualnymi teoriami jacy to są fani tego filmu. Jeszcze "czarodziej pederasta". Naprawdę człowieku trzymasz poziom trolla, bo takie samo gówno jak one wypisujesz.

"bowiem rzadko który film w ostatnim czasie (a gówien powstaje naprawdę dużo) zasługuje w równym stopniu na krytykę, co "Hobbit"." A ty w jakim to gównie się lubujesz? Artysta? Proszę cię arcygnioty tego typu na 10 i ty masz czelnośc krytykować hobbita?
Ocena 2 - taką wystawiłeś hobbitowi sam siebie oceniłeś niżej. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
roach22

dobrze prawisz, też mnie denerwują tacy pseudo-krytycy

ocenił(a) film na 7
roach22

O widzisz. A przy tych wszystkich przepowiedniach, jakie wrzucasz, ostatecznie film niewiele zawiera poza fabułą z 300 stron książeczki, rozciągając ją długaśnymi scenami walk zbiorowych, pojedynków, pościgów.

Ciekawy pogląd, że stworzenie klasyku (!) jest celem reżysera, a gdy reżyser swoje zrobił, to teraz krytykowanie słabego filmu nie jest już taktowne.

Pytałeś kiedyś, czy to rozsądne przewidywać po awatarze, że Twoje opinie będą niedojrzałe, a teksty będą zawierać sporo wyzwisk. Trafne, dlaczego zatem nierozsądne?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 2
cyklosarin

Wiesz, chyba rzeczywiście masz rację: gdyby usunąć z "Hobbita" praktycznie wszystkie postaci i dialogi, dodać wstawki porno, sceny gore i mnóóóstwo swastyk, to pewnie byłbym wniebowzięty i walnąłbym 10 z serduszkiem. A tak to faktycznie, jak sam mówisz, bieda.
P.S. Nie jestem smutny na tym zdjęciu, może odrobinę melancholijny.

ocenił(a) film na 9
Caligula

Jeśli ktokolwiek czyta ten post i właśnie myśli: może jednak nie będę wydawać kasy na Hobbita, skoro taki słaby, niech natychmiast opuści ten wątek, zarezerwuje miejsca i niech leci na seans: ).
Autor napisał nie recenzję, tylko totalnie subiektywne uwagi co do filmu, które świadczą o tym, że pragnął ujrzeć ambitne, wysublimowane kino, bez patosu, bez efekciarskich scen. Tego nie należy szukać w filmie za kilkaset milionów dolarów. To się musi zwrócić. I to się zazwyczaj zwraca w filmach np. o superbohaterach, gdyż ich głównym odbiorcą są dzieci/młodsza młodzież. Ich schematy, kiczowate sceny, moralizatorstwo, z reguły nie rażą. Podobnie z resztą jest ze Zmierzchem, Narnią itp.
Sukcesem Jacksona jest fakt, że osiąga ten sam efekt finansowy, ale grupa docelowa jest otwarta. Film spodoba się każdemu, poza sfrustrowanymi malkontentami, którzy aby się wyładować muszą na FW nazwać kogoś debilem, dzieciakiem i w ogóle gorszym patałachem od siebie.

Sigh

A jednocześnie autor wątku daje Batmanowi, jakże wysublimowanej produkcji 10/10. I takich osób tu jest więcej. W sąsiednim wątku ktoś daje 4/10 Hobbitowi a American Pie 10/10. Naprawdę, jeśli spojrzy się na krytyczne recenzje Hobbita na Filmwebie, to na palcach jednej reki można znaleźć sensowne, dobrze uzasadnione i nie ziejące niechęcią wobec Jacksona.

ocenił(a) film na 2
Sigh

Sigh, w jednym mnie ująłeś, mianowicie zwróciłeś uwagę na rzecz oczywistą: to nie jest recenzja, tylko moja subiektywna ocena. Niestety, nie jest to wcale takie oczywiste dla większości użytkowników tego portalu, którzy z uporem maniaka wychodzą z założenia, że w dziale "dyskusje" znajdują się recenzje. Ciężko mi określić, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, może wychodzą z założenia, że zakładka "recenzje" nazwana została tak tylko dla zmylenia. Nie widzę, szczerze mówiąc, powodu, dla którego miałbym pisać o filmie, który mi się nie podobał, że mi się podobał (a jest to w zasadzie jedyny sposób, by zadowolić tych wszystkich, którzy nie mogą przetrawić krytyki ich ulubionego dzieła) lub też miałbym w ogóle zaniechać pisania na temat danego filmu, bo jeszcze przypadkiem kogoś urażę.
Trochę to absurdalne, zwłaszcza gdy pomyślę sobie, że ja sam nie wchodzę na stronę swojego ulubionego filmu/programu/serialu i nie wyszukuję negatywnych opinii tylko po to, aby nazwać debilem kogoś, komu nie podobał się najwspanialszy film/program/serial na świecie, który takowy status osiągnął jedynie za sprawą faktu, iż jest moim ulubionym. I nie, nie oczekiwałem po "Hobbicie" wysublimowanej rozrywki, tak samo, jak nie oczekuję jej po Batmanie.

Caligula

A to bardzo ciekawe co napisałeś:

"Trochę to absurdalne, zwłaszcza gdy pomyślę sobie, że ja sam nie wchodzę na stronę swojego ulubionego filmu/programu/serialu i nie wyszukuję negatywnych opinii tylko po to, aby nazwać debilem kogoś, komu nie podobał się najwspanialszy"

Ty wchodzisz na stronę filmu, który w ogóle Ci się nie podobał i zadajesz sobie trud napisać przydługą subiektywną opinie, która ma jednak formy pseudo-recenzji. Musiał wywołać w Tobie mnóstwo emocji jednak:) A jednocześnie masz pretensje, że ludzie, którym film się podobał, reagują na pewne sformułowania (o nich niżej). Ciekawe. Jeżeli ktoś tutaj obraża i używa wulgaryzmów, to najczęściej krytycy Hobbita. Zresztą w swojej jak to pięknie ująłeś subiektywnej ocenie używasz jakże neutralnego i obiektywnego języka jak "gniot" oraz "cipowate hobbity".

Te stwierdzenia, które wymieniłam, a które użyłeś, w połączeniu z faktem iż wystawiłeś Batmanowi 10/10, o którym w sumie można też drwiąco napisać, że to gniot i banał o jakimś latającym człowieku-nietoperzu (jakie to żałosne) używającymi różnych "zabawek" by (uwaga, jakie to wyrafinowane) walczyć ze złem. Prawda, że wszystko można przedstawić w odpowiednim świetle? :)

I myślę, że wiem skąd przesadzone 2/10 (które zrównuje Hobbita to jakiś podłych produkcji) i niezwykle emocjonalnych opinii. Jesteś chyba jedną z tych osób, które wchodzą tutaj, rzucają przesadzonymi ocenami, dają 1/10 - z frustracji i zazdrości, że Tolkien i Hobbit i Władca są tak popularne i tak cenione. To chyba dlatego przeszkadza Ci jednowymiarowość postaci Tolkiena (co jest bzdurą oczywiście, Thorin i Bilbo nie sa jednowymiarowi) a nie przeszkadza Ci jednowymiarowość Batmana (ciekawe gdzie ta złożoność charakteru w Batmanie ratującym ludzkość). No po prostu żałosne.

Caligula

"Nie zamierzam jednak być tak łaskawy i na tym poprzestać, bowiem rzadko który film w ostatnim czasie (a gówien powstaje naprawdę dużo) zasługuje w równym stopniu na krytykę, co "Hobbit""
Z tego co napisałeś wynika, że według twojej subiektywnej opini hobbit to gówno. Gówno, które trzeba skrytykować. W takim razie skoro to twoja subiektywna opinia to gdzie podziało się słownictwo odpowiedzialne za jej wyrażanie? I czemu piszesz coś niezgodnego z faktami ogólnymi? Dla przykładu ktoś poda ci ciasto i powie, że każdemu smakuje. Ty zjesz i powiesz "to nie jest ciasto. To jest gówno!" Czyli wedle twojej subiektywnej opini ktoś nasrał ci na talerz? Czy może po prostu ci niesmakowało coś co powszechnie zostało uznane za dobre? Ja tutaj widzę tylko tyle - coś jest nie tak nie z Hobbitem tylko z tobą.
Subiektywne opinie wyraża się ze znacznie większym poszanowaniem dla tego "czegoś" co się opisuje. W szczególności wtedy kiedy jest to "coś" co bez wątpienia nie jest przeciętne. Narażasz się tym na krytykę, więc nie zgrywaj niewiniątka. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
roach22

uśmiałem się czytając twoją odpowiedź na post caliguli ale w pozytywnym znaczeniu za dużo osób pluje na hobbita i te ciągłe porównywanie do władcy nie dobrze się robi a jak wiemy hobbit został stworzony jako bajka podobno tolkien żałował napisania później jej w takiej formie ale nie zdążył jej zmienić a władca jest mroczny bo historie są trudniejsze i więcej w nim wątków pobocznych ale wracając do hobbita jackson podobno korzysta nie tylko z książki ale z innych publikacji tolkiena do których ma prawo więc dlatego film jest zaplanowany na 3 części a te oskarżenia że chce zarobić oczywiście jakoś nie wyobrażam sobie że robię odwalam ciężką prace za darmo w czynie społecznym ktoś wyłożył dużą kasę na ten film więc chcą mieć jakiś zysk tych filmów ja to rozumiem pewnie i ty też a inni jak grochem o ściane

oskar81

nie bardzo wiem co tutaj może być śmiesznego ale cieszę się, że udało mi się kogoś rozbawić. =)
Co do 3 części hobbita to myślę, że z krytyką tego pomysłu powinniśmy poczekać do premiery ostatniej części.

ocenił(a) film na 2
roach22

amavelka - odpuść już z tą swoją mętną teorią o recenzji (lub pseudo-recenzji, zwał jak zwał), bo powoli nabiera to symptomów zdartej płyty. Napisałem już raz, że NIE jest to recenzja i nie miała to być recenzja także w zamierzeniu. Gdybym chciał napisać recenzję to (Uwaga! To będzie istotne!)... bym ją napisał (eureka!). To, co napisałem, to luźny komentarz pod filmem, pełen skrótów myślowych i kolokwializmów, nijak nie nosi znamion recenzji.
Nie wiem też, skąd wnosisz, że zadałem sobie "trud" - przecież znam jako tako język polski i posiadłem umiejętność pisania, cała reszta to już banał. Nie przyszło Ci do głowy, że po prostu nudzę się w pracy, że nie każdy, tak jak Ty poświęca czas na przydługie wywody na portalach internetowych w trakcie swojego czasu wolnego?
Nie sądze też, aby na miejscu była tu dyskusja o Batmanie, tym bardziej, że ocena do której pijesz, odnosi się nie do samej postaci, a do konkretnego filmu. Filmu, którego, jak mniemam, nie widziałaś. Obejrzyj, chętnie usłysze opinię kogoś tak... błyskotliwego,)
Zazdroszczę Władcy i Hobbitowi, że sa tak cenione i popularne - tutaj trafiłaś w sedno: sam chciałbym być taki popularny jak władcy pierścieni i hobbity, dlatego zżera mnie to od wewnątrz:)

roach22 - wiesz, co to określenie potoczne? Właśnie w ten sposób użyte zostało przeze mnie słowo "gówno". Nie ma to żadnego związku z faktami ogólnymi (cokolwiek miałeś na myśli). Jeśli bowiem sądzisz, że za każdym razem kiedy ktoś mówi "gówno" ma na myśli fekalia, to chyba masz nieźle nasrane w główce. O definicję terminu "subiektywizm" nie będę Cię pytał, bo ktoś, kto jako argumentu używa stwierdzenia "coś co powszechnie zostało uznane za dobre" i wyraża własną opinię na temat danego dzieła w formie prawdy objawionej ("bez wątpienia nie jest przeciętne") nie może mieć bladego pojęcia, z czym to się je.

Caligula

Pan chyba nie zrozumiał co miałem na myśli. Każdy ma swoja subiektywną opinię i wyraża ją się w bardziej specyficzny sposób( nie narzucanie to jest gówno - tak jak wiele innych niedawno powstałych gówien), a Ty jedynie pokazujesz swój brak kultury i poszanowania dla "gówien" pisząc w ten sposób. Subiektywnie to może ci się nie podobać ale dla przykłądu zobacz na ranking. Pierwsza 100, dlaczego? Bo ludzie nagle zaczęli lubować się w gównie? Coś może wedle twojego gustu mieć gówniany smak ale już gównem nie będzie(to jest wyrażenie subiektywnej opini). Jak następnym razem zamiast recenzji będziesz chciał opisać swoje odczucia to użyj chociaż w jedym zdaniu w którym wyrażasz niesmak("gówno") czegoś jak "według mnie". Przynajmniej nie urazisz fanów "gówna". Jaśniej? Czy mam rozwinąc to jeszcze bardziej żebyś wpadł na mój tok myślenia?
"O definicję terminu "subiektywizm" nie będę Cię pytał, bo ktoś......nie może mieć bladego pojęcia, z czym to się je."
Znając pańskie fetysze to pewnie z "gównem". =)

PS: To, że czegoś nie zrozumiałeś w mojej wypowiedzi nie znaczy, że definicje podstawowych słów są mi obce. Przeczytaj to może drugi raz, a zrozumiesz o co w tym chodzi i przestaniesz odwracać kota ogonem. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
roach22

Nie nagle. Ranking nie jest miarą jakości filmu. W szczególności mówi się o g, że miliony much nie mogą się mylić. Na popularność filmu wpływ ma i poziom widowni, i moda, i promocja, i szczęście.

hyrkan

Tak się zastanawiam tylko, bo wydaje mi się, że opcję sprawdzenia wypowiedzi użytkowników filmwebu usunięto jakiś czas temu, i jedynie ty sam możesz wejść w taką zakładkę na swoim profilu. W związku z tym, dziecko, ile czasu ci zajęło znalezienie tych wszystkich tematów, w których się wypowiadałem? Jesteś ciotą po humanie, który chce łapać mnie za słówka bo nie ma nic innego do powiedzenia? Twoje kompleksy siadają ci już na głowę i zachowujesz się jak psychol. Zgłaszam.

ocenił(a) film na 7
roach22

Łapać za słówka? A co to znaczy, jeśli nie: wyszukiwać Twoje pomyłki? Gdybyś na przykład zastanawiał się nie nad "ciotami po humanie", ale nad tym, żeby nie popełniać błędów w każdej możliwej dziedzinie, czy nie byłoby mi trudniej "łapać za słówka"? Twoje błędy merytoryczne wykraczają dość mocno poza słówka.
Bardzo mi się podoba, że lata temu pisałeś równolegle jednym, że są niekulturalni, drugim - serie wyzwisk. Gdy ktoś to zauważy, to już tylko serie wyzwisk piszesz. :D

Dorosłeś, Damianie, w znakomitym stylu.

hyrkan

Czyli spędziłeś kilka godzin szukając moich wypowiedzi tylko żeby złapać mnie za słówka. Jesteś psychicznie chory kolego, to się leczy.
Moje błędy merytoryczne to twój wymysł. Jako ciota po humanie masz doświadczenie w odwracaniu kota ogonem, tyle mam ci do powiedzenia.
Pozdrawiam serdecznie =)

ocenił(a) film na 7
roach22

Kilka godzin? Damianie, bardzo się różnimy umiejętnościami. Kilkanaście minut.
Spędzenie kilkunastu minut na czytaniu czyjejś twórczości to bardzo słabe kryterium diagnostyczne. Powiedz mi, z psychiatrii kończyłeś kurs u tego samego kolegi, który uczył Cię logiki, fizyki i strategii? To wyjątkowy specjalista.

Dostaniesz za darmo taką informację, bo widać w gimnazjum jeszcze to przed Tobą kryją: niewiedzę widać. Pewnością siebie możesz zrobić wrażenie na innym gimnazjaliście, ale nie na człowieku, który logikę zna.

Zauważyłeś, z jaką przyjemnością z tematu filmowego (rankingu w tym przypadku) przechodzisz na pisanie o rozmówcy? Bo jesteś samozwańczym znawcą kultury i psychiatrii, wobec tego możesz opisać, choćby samemu sobie, o czym to świadczy. A ja przewiduję, że unikniesz tej analizy. Unikniesz jej niezależnie od tego, ile razy Ci napiszę, że jej unikniesz. :)

hyrkan

Nie muszę być psychiatrą żeby rozpoznać człowieka chorego psychicznie. Ty nim jesteś. Stalkuj dalej smutna cioto =)

ocenił(a) film na 7
roach22

Cóż, żeby pisać komcie nie musisz być psychiatrą, możesz być na przykład trollem, Damianie (fajne homo-imię). Ale pisząc o psychiatrii, gdy nie jesteś psychiatrą, a o logice, gdy nie jesteś logikiem, sprawiasz wrażenie młodego człowieka z testosteronowym odpałem, który już nie wie, której nauki użyć, by kogoś zaatakować. No jakich jeszcze nie użyłeś?

Nie sprawiasz wrażenia kompetentnego. W ogóle człowiek, któremu za agresję wycięto spory procent postów, troll filmwebowy, udaje, że mnie będzie zgłaszać za stalking, bo odpowiadam na wiadomości na publicznym forum. To jakby peron Ci odjechał, Damianie. Nie ogarniasz, że forum po to jest, żebyśmy sobie o filmach rozmawiali, a posty dlatego Ci usuwają, że sobie nie radzisz, atakując rozmówców. Takie to teraz dzieci niewychowane.

hyrkan

Cały czas o homo imieniu, a z pewnością nie powiedziałbyś mi tego w twarz. Tak tylko zaznaczam, bo nie każdy jest ciotą, i nie każdy daje sobie w kaszę dmuchać. Tutaj oczywiście każdy jest bezpieczny, co w pewnym stopniu rujnuje internet.

Argument o logiku i psychiatrii jest nielogiczny, mój drogi. Mogę oceniać co tylko zechcę, a skoro zachowujesz się jak psychiczny stalker to mogę cię tak nazwać. Jak się zaczniesz zachowywać jak osoba godna szacunku to ten szacunek otrzymasz. Na tę chwilę ci do tego daleko.

A jak tobie na imię? Albo lepiej nie. Nie chce potem kojarzyć tego imienia z psychicznym trollem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones